Drugiego dnia kontynuowaliśmy zwiedzanie okolicznych wsi, docenialiśmy deszczową pogodę i umacnialiśmy naszą relację. Hulajnoga, cało wakacyjna wyprawa to tematy, które zdominowały naszą rozmowy.

Ach co to był za wypad…
To był urlop od spraw codziennych i oddalenie się od nich, choć nie oznaczał ucieczki. To był przyjemny czas z synem, wygłupy i nasze głupawki.
To było nasze Podlasie, w tylu kolorach piękna i w tylu postaciach, ile można sobie wyobrazić. To była nasza przyjemność z hulania i jazdy na rowerze.
To był męski wypad z niezliczoną liczbą pozdrowień po drodze i uśmiechów!
Do następnego!





























